Myślałam, że jesteś drugą częścią mnie. Kochałam, to że jesteś A ty już nie chcesz mnie nigdy nie zapomne Cię. Pozostały mi tylko wspomnienia a powinnam nienawidzić Cię. Doświadczam wewnętrznego spalenia.
Czuje jak przepływa we mnie zimność Tak bardzo że aż pływa psychiczna oraz fizyczna okropność Stan nie do zniesienia aż tak bardzo natarczywy Że ujawni się do następnego pokolenia nie do opisania parszywy
Myślisz że nie widzę w twoich oczach niechęci Wiedz tylko że dawnego ja nienawidzę może moja zmiana cię do mnie zachęci Magiczne słowo nie pomoże ale pamiętaj że żałuje Teraz jedynie oddam się pokorze codziennie przez to wszystko pokutuje Jedynie co chce ci powiedzieć to przepraszam powiedz słowo a zrobię wszystko A od ciebie chcę usłyszeć przebaczam Nie chcę by między nami było jakieś tylko
Nie chcę mi się żyć ja chcę tylko sobą być Czy to aż tak wiele to nie jest sztuczne jak ci modele Ja chcę tylko być neutralnym człowiekiem a nie jak każdy człowiek banalnym Zapewniam że to nie jest udawane a nie to co u niektórych sprzedawane
Ta sprawa jest dziwna a moje oczekiwania to rzecz naiwna Swoje życie ukrywasz i kłamliwa bywasz Nie pamiętam kiedy prawdę rzekłaś na mą szczerość kłamstwem rykłaś Czy ty tylko atencji szukasz i prawdy w sobie za grosz nie masz
Jesteście jak dwie zdarte płyty dwa beznadziejne byty Bezsensowne wasze rozmowy już mądrzejsze są krowy Po co wspominacie tylko tym chaos rozpoczynacie Może i macie rację ale jesteście jak nudne stare kreacje
Gdy mnie widzisz ręce krzyżujesz i tym samym zazdrość pokazujesz Co ja ci takiego zrobiłam już się w tym pogubiłam Próbuje się przełamać a ty tylko umiesz kłamać Nie masz pokory nie próbujesz nawet otworzyć tej komory Krzywdę kłamstwem robisz każdemu i samej sobie kiedyś zrobisz
Przyjaźń czy walka? Nasza relacja jest burzliwa a ja jestem przenikliwa Czym jest przyjaźń czy to czyjaś jaźń Czasem daje ona w kość ale się ją wyjmuje jak ość Gdy nie mam siły to wyjmuje piły
Krople wody Są jak dwie krople wody połączone przewody Łączy ich krew zachowują się jak lew Mają te same wady i zalety są razem jak żylety Równocześnie poprawiają mankiety są z nich dwie piękne kobiety
Wytykane błędy Cały czas jestem w dole jak u babci na rosole Moje błędy wytykacie a tym samym psychiki dotykajcie Czekam na pochwałe to pragnienie jest tak małe Z niczym się nie liczycie ale zaraz z moim szaleństwem się policzycie
Popadłam w zmrok Tyle czasu czekam ale nie narzekam Popadłam w zmrok może zrozumiesz za rok Moje przygnębienie daje pogłębienie Myśli kluczowych takich naukowych Czuję więcej niż myślisz jak mnie naprawić może wymyślisz
Zaufanie Moje zaufanie tobie powierzyłam najwidoczniej się pomyliłam Grasz w dwa ognie a ja podchodzę do tego łagodnie Tym mnie zraniłaś i tym samym nas zniszczyłaś Zawsze się liczą twoi idole a ja pozostaje w dole
Drugi plan Nie odchodź po prostu Wolałabym skoczyć z mostu Schodzę na drugi plan Jak ten starszy pan Nie chce tego Musi tak być ale dlaczego Chce by było jak dawniej
Niedola Każdy dzień mnie boli a któż mi pomoże w mej niedoli Żaden dzień mej duszy nie cieszy a czas bardzo spieszy Ten świat to łez padol chciałbym by mi ktoś podał parasol Wszystko przemija i to mnie dobija
Wieczność Każdy dzień mnie inspiruje a jak się kończy to dołuje Czemu nic nie jest wieczne życie byłoby wtedy bajeczne Dlaczego nic nie jest nieskończone i nie omija końca tylko przemija